czwartek, 8 listopada 2012

W poczekalni stoi wiadro flaków.

Powoli smaży się tekścik, o kilku fabułach zamkniętych w jednym filmie. Tymczasem, temat zastępczy w postaci bardzo milutkiego klipu. Municipal Waste jest najciekawszym produktem nowej fali thrashu. Mało tego, że potrafią w dwuminutowym kawałku upchać potężną dawkę riffów, to jeszcze dorzucają w bonusie świetne teksty poruszające tak bliskie mojemu sercu tematy jak śmierć, piwo i nuklearna pożoga. W tym miejscu należy zaznaczyć, że nie robią tego na sztywno jak Sodom czy Slayer, a kontynuują raczej staroszkolny, metalowy humor w stylu Tankard.





 Nie mogę zdecydować czy bardziej podoba mi się radioaktywny bełt czy wypruwanie flaków motocyklem.
 I tak przy okazji. Nie mam nic do Sodoma czy Slayera, po prostu śmiertelnie poważny opis walki na żarcie w szkolnej stołówce bardziej mi się podoba niż dajmy na to, Agent Orange.

Soldiers from all grades choose sides
Combat has begun. Who will survive?
Teachers run in fear fleeing the hall
No one can escape the food brawl


Jedno jest pewne, chłopaki utrzymują dobre tempo wydawania nowych rzeczy, które może trochę tracą na świeżości, ale to nie stanowi problemu, bo bronią się muzyką oraz świetną oprawą w postaci zajebistych klipów, grafik i projektów pobocznych, z których wymienię tylko Cannabis Corps, czyli  tribute band Cannibal Corpse z tą różnicą, że krew zastępują bolki i gravity bongi. Tytuły kawałków nawiązują do oryginałów i tak zamiast I cum blood mamy I cum bud, a zamiast Addicted to vaginal skin mamy Addicted to hash in a tin. Ten band współtworzy basista Municipali, Landphil a do niedawna również Randy Blythe, który ostatnio boryka się z Czeskim wymiarem sprawiedliwości. Blythe udzielał się również w tworzeniu słodkiej kukiełkowej produkcji Blood Vomits razem z wokalistą Municipal Waste Tonym i Oderusem z GWAR.


1 komentarz: